Od rana Syriusz został brutalnie obudzony przez Jamesa, który w ramach ich długoletniej przyjaźni postanowił go obudzić, najdelikatniej jak tylko potrafił, czyli wskakując mu na brzuch i wykrzykując ile sił w płucach "Wstawaj! Wstawaj Łapo, bo śniadanie przegapisz! Wstawaj! Wstawaj szkoda dnia!", na co śpiący jeszcze chłopak zdołał mu jedynie odpowiedzieć "Trudno mi wstać, skoro ktoś na mnie siedzi." i zepchnąć zdziwionego Rogacza na podłogę. Długowłosy spojrzał pół przymkniętymi oczami na zegar i na kalendarz. Dochodziła ósma, pierwszego Września. Pierwszy Września... I co w nim niby wyjątkowego..? myślał pod nosem. Pierwszy Września... Pierwszy Wrześ... Przypomniał sobie, dlaczego ten wakacyjny dzień miał być inny niż wszystkie. Bo to już nie były wakacje.
Dziś o jedenastej rusza pociąg do jedynej i niepowtarzalnej szkoły, Hogwartu. Porwał się na równe nogi, i już chciał biec do łazienki, lecz zahaczył nogą o coraz to bardziej zdziwionego przyjaciela. Jedyne co zdołał zrobić, to złapać za etażerkę, która okazała się być za lekka, by utrzymać lecącego w dół Syriusza. W efekcie, koło łóżka leżał James, na którym był Syriusz, na którego zwaliła się półeczka, przykrywając chłopaków całą zawartością szuflady. Przez chwile trwali w szoku, po czym przywołany hałasem tata Rogacza stanął zdziwiony w drzwiach, patrząc po nich z szokiem na twarzy. Widząc całą sytuację zachichotał pod nosem i pomógł im się wygramolić spod sterty wszystkiego, co udało się uzbierać właścicielowi szafki przez wakacje. James szybko pochwycił pewne zdjęcie i wybuchnął nieopanowanym śmiechem. Czarnowłosy ze zdziwieniem na twarzy obserwował swojego przyjaciela wymachującego jakimś papierkiem, a po chwili dotarło do niego co to jest.
Było to zdjęcie, za którym ganiał wczoraj przez pół tuzina przecznic, lecz wyglądało nieco inaczej. Było całe wymiętolone, ale to nie były jedyne zmiany, jakie zaszły na zdjęciu. Mianowicie, postacie zamiast przytulać się co chwilę, dziewczyna ze zdjęcia raz po raz dostawała zarostu, o którym nie jeden stary mędrzec mógłby pomarzyć, a chłopak co moment odskakiwał od niej z przerażeniem. Rogacz wciąż nie mógł uspokoić ataku śmiechu. Zachowywał się jakby dopiero co wypił cały kocioł eliksiru rozweselającego. Gdy już się uspokoił, ponownie zerknął na fotografię i powrócił do wycia z radości, a jego tata ujrzawszy powód nagłej radości syna, dołączył do niego na podłodze. Łapa musiał siłą wydzierać swoje dzieło z rąk młodszego Pottera. "Dla twojego dobra!" tłumaczył mu wśród hałaśliwych okrzyków radości pochodzący z podłogi, ale do Rogasia i tak nic nie docierało.
Gdy o wpół do dziewiątej wszystko już było na swoim miejscu, Syriusz wparował do łazienki, wziął krótki prysznic, przebrał się w mugolskie ciuchy, które zawsze miały dla niego jakiś urok, i zasiadł pośród Potterów w ich jadalnym pokoju. Dużo rozmawiał z Jamesem i Potterem Seniorem na temat quidditcha, wymieniając też kilka zdań na temat skrzatów domowych z szacowną Panią Potter. James, jak to on miał w zwyczaju, wpychał do swoich ust niemal że wszystko, na co natrafił. Nie robił tego w Hogwarcie, bo przecież co Lily sobie o nim pomyśli, ale tutaj nikt mu nie zabroni napychać się jak Peter. Syriusz spoglądał na towarzysza zabaw z rozbawieniem. Przez krótki moment, Rogacz zdawał się wyglądać jak Glizdogon, ale to była tylko i wyłącznie sprawka napchanych ust.
O 9:15 pan Potter, James i Syriusz usiedli w mugolskim samochodzie i kierowali się do Londynu, na stację King's Cross. Godzinę potem stali już na peronie 9 i 3/4. Ojciec okularnika pożegnał ich krótko i udał się z powrotem do rezydencji Potterów. Chłopcy niewiele myśląc udali się na poszukiwanie reszty ich paczki. Dopiero gdy przeszli jedną czwartą peronu dojrzeli Remusa, spoglądającego niecierpliwie na zegarek. Gdy ich ujrzał, na jego twarzy pojawiło się zadowolenie, by po chwili ustąpić miejsca zniecierpliwieniu.
-Gdzie wyście byli! Muszę udać się do wagonu Prefektów, a nie mogę przecież zostawić Glizdogona samego z dziewczynami!
-To dziewczyny już są?- spytał wyrwany z letargu James.
-No, Cassie i Ally stoją przy barierce i czekają na pozostałe. Wracając do tego co mówiłem...- Lupin nie dał rady dokończyć, bo tym razem Syriusz jakby wybudzony z transu zagadał okularnika.
-Ale pamiętasz co masz robić? Chyba nie chcesz spieprzyć planu przez twoje głupie zapomnienie?- Odpowiedziało mu tylko ciche mruknięcie ze strony Jamesa i zdziwienie na twarzy pozostałych.
-A jaki plan?- tym razem spytał obudzony Glizdogon. Widać marudzenie Luniaczka działa w ten sposób na wszystkich... pomyślał Syriusz i odpowiedział na pytanie Pete'a, bo Rogacz był zbyt zajęty mruczeniem do siebie przekleństw za wyrażenie zgody na pomysł Łapy i spoglądaniem na barierkę.
- Więc rozmawiałem z Jamesem na temat Lily i wpadłem na iście cudowny plan, który spowoduje, że panna 'Nigdy się z tobą nie umówię' padnie przed Rogasiem na kolana.
-Ale ty jesteś świadom tego,- wtrącił się Prefekt Naczelny -że ten, jak i każdy wasz plan usidlenia Rudej spełznie na niczym?
-Daj mi skończyć Luniaczku! Więc jak mówiłem, Lilka będzie błagać na kolanach, żeby James z nią był. Bo skoro przez 6 lat Rogacz starał się o nią bez jakiegokolwiek skutku, zobaczymy jak Ruda wytrzyma bez niego miesiąc. James po prostu będzie ignorował ją, aż ona zda sobie sprawę, że za nim tęskni.- Powiedział pół szeptem, jakby był to co najmniej plan zawładnięcia światem.
-Genialne!- powiedział z podziwem Lupin.
-Niesamowite!- wtórował mu Peter, który powiedziałby to samo, nawet gdyby chcieli wpakować mu głowę w diabelskie sidła. Sam tego nigdy nie przyzna, ale Potter i Black to dla niego wzory do naśladowania. Niemalże Bogowie, więc ten zwykł prawie że całować ziemię po której kroczą te osobowości. Black i Potter popatrzyli po sobie i wraz z Glizdkiem skierowali się do dziewczyn. Cass, naturalna blondynka, która mimo stereotypów była bardzo inteligentna, jak zwykle mówiła do Ally jak to trudno w tych czasach o porządnego mężczyznę, a czarnowłosa słuchała przyjaciółki z cierpliwością, której Archanioł mógłby zazdrościć, jednocześnie powstrzymując się przed wygarnięciem jej brzydkiej prawdy o tym, że to ona zmienia facetów jak rękawiczki.
-I Dorian jak zwykle zaczął wrzeszczeć o tym, że to niby moja wina, że rozstał się ze swoją byłą...-mówiła z przejęciem blondynka. Huncwoci stanęli za dziewczynami i tylko czekali na odpowiedni moment, żeby ujawnić swoje położenie. -A ja na to, że zawsze może do niej wrócić, skoro za nią tęskni, a on do mnie że tak zrobi, bo od dawna jest to jedyna sensowna odpowiedź na to co on mówi, i że skorzysta póki może. Ehhh, trudno teraz znaleźć porządnego chłopaka...- Zajęczała pod koniec, ubolewając nad swoim smutnym losem, na co Ally wywróciła oczami.
-Przecież tu jestem, skarbie...- Ujawnił się czarnowłosy przystojniak opierając się na ramieniu blondynki. -Nie musisz dalej szukać!- dodał teatralnie wskazując na siebie.
-A czy ty przypadkiem nie jesteś z Chelsea?- zapytała zaskoczona Ally, która w głębi serca była wdzięczna mu za to, że uwolnił ją od ciągłego wysłuchiwania opowieści przyjaciółki. -Jeszcze przed wakacjami byliście jak papużki nierozłączki. Kiedy z nią zerwałeś?
-Po pierwsze, to ona zerwała ze mną, a po drugie już od 3 dni jestem singlem.- Powiedział niczym nie zrażony przystojniak. Peter stał tylko z boku ze zwieszoną głową, a James postanowił dołączyć do przyjaciół.
-Jak widać, kręcą Cię blondynki, co nie, Łapo?- spytał, opierając się na czarnowłosej. Przez krótki czas prowadzili rozmowę na temat ich podbojów miłosnych, gdy konwersacja została przerwana przez nadejście Natt i Lily. "Boże, Lil wygląda dziś wyjątkowo uroczo" pomyśleli w tym samym czasie Black i Potter, ale ten drugi przypomniał sobie plan, i zamiast od razu lecieć do zielonookiej, wdał się z Ally w rozmowę na temat zaklęć obronnych. Lily trochę zszokowana tym co ją spotkało, stała wmurowana, przypatrując się dokładniej Rogaczowi, jakby szukając jakichś oznak choroby. Niestety, Łapa zauważył jej zainteresowanie osobą kolegi, więc postanowił skorzystać z okazji i wywinąć jej numer. Od tak, na rozpoczęcie roku.
Zakradł się za nią, kiedy Natt właśnie ściskała się z flirciarą, i wydobył z kieszeni fiolkę eliksiru zmieniającego kolor włosów. Wylał całą zawartość na jej głowę. Efekt? Włosy Lily były tego samego koloru co jej oczy. Nie zauważyła tego w pierwszej chwili, ale wyłonienie się Blacka zza jej pleców i stłumiony śmiech Pettigrew uświadomiły ją. Black właśnie zrobił jej kawał. Jej przyjaciółki popatrzyły po sobie, a później z przerażeniem spojrzały na zielonowłosą. Ta sprawdzała, czy przypadkiem w jej kufrze nie brakuje jakiejś książki, albo czy jakiś sweter nie został zaplamiony magicznym atramentem, ujawniającym się po dotknięciu w odpowiednie miejsce. Spojrzała na przyjaciółki i czerwona na twarzy warknęła
-Co jest? Może powiecie mi co ten pajac odwalił?- na co odpowiedziała jej salwa śmiechu Huncwotów i pomruki zażenowania przyjaciółek. Po chwili Ally podała jej lusterko. Nie-ruda spojrzała w nie, a po chwili upuściła ów przedmiot na posadzkę dworca. Gdy tylko doszło do niej, co ma na głowie, wrzasnęła jakby co najmniej była obdzierana ze skóry, by po chwili obdarzyć Blacka spojrzeniem, które zazwyczaj było kierowane do Pottera.
-Black! Ty świnio! Ty chamie! Ty pieprzony pajacu! Jak mogłeś! Coś ty kurwa narobił! Masz to natychmiast zmienić! Co ci strzeliło do tego pustego łba? Sława, czy woda sodowa? A może mamusia znów była niemiła dla naszego biednego Syriuszka i postanowiłeś się na mnie wyżyć?- wykrzyczała na jednym oddechu. Po chwili dotarły do niej wszystkie zdania które wypowiedziała. Gdy przeanalizowała ostatnie, spojrzała na Syriusza. Na jego twarzy widać było smutek i żal.
-Syriusz... Ja...- próbowała go przeprosić, lecz ten obrócił głowę, zamknął oczy i gestem ręki powstrzymał ją od kontynuowania. Wyjął różdżkę i jednym skinieniem zmienił kolor jej włosów na właściwy, po czym odszedł ze swoim kufrem w stronę wagonu.
-Nie fajnie, Evans- odpowiedział jej znajomy głos, choć nie rozpoznawała w nim tej chłodnej nuty, która teraz kuła ją w serce z podwójną siłą. Gdyby wypowiedział to ktoś inny, nie odczułaby tego tak bardzo, niż kiedy padło to z ust chłopaka, który przez sześć lat zapewniał ją o jego uczuciu do niej. Spojrzała na Jamesa, który nie zaszczycił jej nawet spojrzeniem, gdy szedł za urażonym przyjacielem, a Peter podążył w milczeniu za swoimi idolami. Dziewczyny spojrzały na nią z przerażeniem. Co ja zrobiłam. Co ja odpieprzyłam! I to w pierwszy dzień szkoły! Brawo Lily, masz talent! myślała znów ruda. W milczeniu udały się do przedziału obok Huncwotów.
Syriusz nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał. Najbardziej przyjacielska dziewczyna w szkole okazała się wobec niego najzwyklejszą szmatą. Wiedziała, jaką ma sytuacje w rodzinie, a jeden głupi dowcip sprawił, że pół Hogwartu wie o tym, jak jego matka traktuje go w domu. Grymas gniewu wciąż błądził po jego twarzy, nie znajdując ujścia dla prawdziwego uczucia. A zdążyłem pomyśleć, ze jest fajna! Ot co! Wykrakałem! Przynajmniej James będzie miał łatwiej z realizacją planu! Myślał urażony ścigający. Usłyszał znajome mu kroki z przedziału obok. "Ha! Boi się usiąść ze mną w jednym przedziale, bo nie wie jak zareaguje na jej obecność. I dobrze! Najchętniej wyprułbym jej flaki! Ciekawe co ma ciemniejszy odcień czerwieni. Jej flaki czy jej włosy." zażartował w myślach dla ukojenia.
James klął na siebie w duchu za to jak potraktował Evans. Siedział obok Syriusza i choć po jego oczach widać było, że łatwo nie odpuści, wiedział, że Lily może teraz się czuć strasznie. Nie tylko przez to co powiedziała ona, ale przez ten jeden ton w jego głosie, którego on w tamtym momencie nie chciał ukryć. Czemu ją celowo skrzywdził? Kobieta, którą kocha właśnie została potraktowana przez niego gorzej niż Smark. Bynajmniej, gdy znęcał się nad Smarkiem, w jego głosie była sama radość. A dziewczyna, za którą dałby się zabić, cierpi przez jedno zdanie, które padło z jego ust. Wiedział, że nie może jej przeprosić. Nie chodzi tylko o ten cholerny plan, ale to nie honorowe dla Huncwota, żeby przekładał dziewczynę ponad przyjaciela. Musi czekać, przynajmniej dopóki Syriusz się nie uspokoi.
Peter był zszokowany całym zajściem. Jeszcze nigdy nie widział Lily tak zdenerwowanej. Nie widział też nigdy, żeby Syriusz płakał, a w tym momencie po jego gładkich policzkach spływały pojedyncze łzy. A Rogacz? Ton, którego użył na Rudej był mu dobrze znany, bo to nim raczył on Malfoy'a, kiedy ten jeszcze był w Hogwarcie. Nie raz też sam Glizdogon słyszał ten ton, gdy próbował mu pomóc, a to jedynie przysporzyło Jamesowi kłopotów. On był do tego przyzwyczajony, ale Lilka? Pierwszy raz w życiu słyszała go mówiącego tym tonem. Zastanawiał się nad tym jak Ruda musi się czuć po starciu ze smutnym Łapą i rozczarowanym Rogaczem, pochłaniając w międzyczasie tuzin czekoladowych żab i trzy paszteciki dyniowe.
Do końca podróży nikt się nie odezwał. Gdy konduktor zagrzmiał swym tubalnym głosem "Jeszcze pięć minut!" cała trójka porwała się z miejsc i założyła na siebie szaty. Syriusz, jak to on miał w zwyczaju, ukrył swoje uczucia za szarmanckim uśmiechem i wraz z nieco rozluźnionym jego postawą Rogaczem i szczęśliwym z najedzenia Glizdogonem udał się do powozu, w którym już czekał na nich Lupin. W trakcie jazdy z Hogsmead do Hogwartu chłopaki zdążyli streścić nieświadomemu przyjacielowi wydarzenia z peronu, nie szczędząc przy okazji wszystkich przymiotników, które ruda wypowiedziała. Remus, zszokowany postawą jego przyjaciółki, jedyne co wydukał, to "Przykro mi..." na co czarnowłosy uśmiechnął się szerzej i odpowiedział mu najspokojniej jak potrafił, że przecież to nic takiego, a ten wcale nie zawinił.
Wszyscy w powodzie wiedzieli, że to jednak jest COŚ dla poszkodowanego, ale nie drążyli tematu, by nie sprawić mu przykrości. Będąc w Wielkiej Sali, Black instynktownie zamienił się miejscami z Potterem, żeby ten był jak najdalej od Evans. I tu już wcale nie chodziło o głupi plan, tylko o tą jedną, jedyną nutę w głosie okularnika, którą nawet on usłyszał, mimo, iż był daleko przed nim. Evans też zamieniła się miejscami z przyjaciółką. Wcale nie chodziło tu o Pottera i jego ton. Syriusz siedział centralnie przy niej, a ona nie zniosłaby, gdyby miała usiąść koło niego, tak zwyczajnie, po tym co zrobiła w Londynie.
Po uczcie, Remus zniknął z pierwszakami, by odprowadzić ich do Pokoju Wspólnego, podać hasło do przejścia, oraz wskazać gdzie są sypialnie dziewczyn i chłopców. Reszta Huncwotów umyślnie ociągała się w dotarciu na górę. Chcieli puścić dziewczyny, żeby samym móc mieć więcej czasu na analizę wydarzeń i nie wpaść na nie w drodze do dormitorium. Jak zwykle pierwszego dnia, Syriusz nie mógł zasnąć długo po tym jak się położył. Z tą różnicą, że teraz powodem nie była ekscytacja, lecz smutek i gniew. Smutny był z powodu tego, że jego tajemnica nie jest już tajemnicą, a gniew odczuwał do sprawczyni całego zajścia. Zasnął dopiero o czwartej nad ranem. Przed snem spojrzał w stronę Rogacza. Ten, z żalu lub ze zmęczenia nie zasłonił kotar i widać było wyraźnie, jak śpi wtulony w zdjęcie dziewczyny, którą zranił.
No szablon jest gotowy, proszę: http://madwoman98.deviantart.com/art/Zam-oacute-wienie-Dla-Alex-405781932?ga_submit_new=10%253A1381168090 a instrukcja jest tu: http://img707.imageshack.us/img707/1530/8ks8.png
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!