wtorek, 14 sierpnia 2018

Syriusz i Lily 3

-Syriuszu! Wiem, że tam jesteś! Nie chowaj się przed matką!

-Co ty chcesz mi zrobić? Zostaw mnie!

-Ohh. Biedny Syriusz. Nic ci nie zrobię.


Słyszę jej kroki. Wyczuwam każdy jej ruch. Jest blisko. Czemu nie mogę wstać? Dlaczego leżę na podłodze i co chwilę ze strachu zmieniam się w psa, by po minucie znów być sobą? Zapadła cisza. Ona wie, gdzie jestem. Wie gdzie mnie znaleźć. Czuję jej oddech na karku. Odwracam się. Wiem, że to moja matka, ale nie widzę jej twarzy. Jedyne co widzę, to szyderczy uśmiech.



-Wszyscy wiedzą jak jesteś traktowany. Nie chowaj się z tym. Przeszłość Cię dogoni, złapie i przeżuje.



Sięgam po różdżkę i bezgłośnie wypowiadam zaklęcie światła. To co widzę jest straszne. Moja mama ma twarz Lilki. Ten szyderczy uśmiech i mordercze spojrzenie należą do mojej mamy, ale ma je Ruda w ciele rodzicielki. Zaśmiała się szyderczo, podniosła różdżkę i powiedziała



-Żegnaj, Syriuszu. Avada Kedavra!-


***


Łapa obudził się zlany potem. Wyskoczył jak oparzony z łóżka i wszedł pod nie, tuląc do siebie niezidentyfikowany obiekt. Gdy poczuł się pewniej, postanowił zobaczyć co tak kurczowo trzyma w rękach. Niestety, na ten widok przestraszył się bardziej, niż na postać z koszmaru. To była bielizna Glizdogona! Wczorajsza, bielizna Glizdogona. Porwał się z miejsca i odrzucił to daleko od siebie. Niestety, przez to, że Rogaś nie zasłonił kotar, wczorajsze majtki Glizdka wylądowały na jego twarzy. Ten natomiast, sądząc po tym co mówił, musiał śnić o tym, że jest z Lily, więc wtulił się w zdjęcie trzymane przez jego skrzyżowane na piersi ramiona i... Pocałował nieświeże gacie Petera, mrucząc 'Lily, czekałem tak długo'. Syriusz z ledwością powstrzymywał napad śmiechu, coby nie pobudzić reszty bandy. Gdy przestał chichotać, użył Windargiusa, żeby ściągnąć bieliznę z twarzy przyjaciela i przelewitował ją na głowę właściciela.



Spojrzał przez okno i zobaczył ciemność wypełniającą błonia. Zajęło mu parę chwil, nim spostrzegł że jest noc, więc po chwili rzucił się na łóżko i pochwycił zegarek ze swojej etażerki. Było siedem po trzeciej. Przypomniał sobie zdumiewający fakt "Gdy budzisz się bez żadnej przyczyny, o około trzeciej nad ranem, to oznacza, że ktoś o tobie myśli". Podniósł się na łokciach i pomyślał (co nie było codziennością) kto mógłby o nim myśleć. Momentalnie przypomniał sobie zdarzenia ze stacji King's Cross. "Może to Ruda myśli nad tym, co mi zrobiła... Albo Chelsea myśli o tym co odjebałem w kawiarni." Uśmiechnął się na myśl o przedstawieniu, jakie dał. "A może moja matka... Ughh... Nie będę o niej myślał. Na pewno nie po tym co usłyszałem od Lil. Ani po moim koszmarze...". Na nowo ujrzał ten przerażający sen. Gdy tylko wyrzucił to z głowy, usłyszał kroki za sobą, jakby jego myśl stała się rzeczywistością. Nie miał odwagi się odwrócić, więc jedyne co zrobił to podniósł różdżkę i zaczął drzeć się na cały pokój



-EXPECTO PATRONUUUM! EXPECTO PATRONUUUM! EXPECTO PATRONUUUM KURWAAA!!!



-Zamknij mordę, Łapo! Pobudzisz resztę!- powiedziała postać za nim. Syriusz odwrócił się powoli by ujrzeć zatroskaną twarz Remusa.



-Czemu wstałeś? Jest jeszcze noc?- spytał przyjaciela, na co ten wyrzucił krótko przez niemalże białe wargi.



-Dzisiaj będzie pełnia. Nie mogę spać. Widziałem wszysko co się działo. Dobrze się czujesz? Bo ja czuję się coraz słabiej i nie wiem, czy w ogóle zmrużę dziś oczy.-



-Ja chyba teeż, skoro Łapa już mnie obudził...- rzucił gniewnie James, odkładając zdjęcie Evans na półkę. -A ty, Glizdku?- spytał, po czym wszystkie głowy zwróciły się na łóżko Petera. Taką salwę śmiechu jaka wybuchła, po tym co zobaczyli, mógł przespać tylko on. Peter najnormalniej w świecie, przez sen, jadł swoje brudne majtki! Znaczy bardziej żuł, bo nie mógł ich pogryźć, ale "Esencję Alla Pettigerw" na pewno poczuł na języku.



-Należy mu się kara, za rozwalanie brudnych ciuchów po całym dormitorium.- Powiedział Remus.



-A może skroimy mu coś na deser?- Zapytał rozbawiony Rogacz.



-Mam lepszy pomysł.- powiedział Syriusz z przebiegłym uśmiechem, chwytając za aparat. Zrobił mu parę zdjęć, które zaraz po wyjściu z aparatu ukazywały jak Peter żuje swoje majtki. Szybko wybiegł z dormitorium, a za nim podążyła rozradowana reszta.



-Remusie, przyda mi się twoja pomoc. Użyj STAŁEGO przylepca. Coby to motywowało naszego kochanego Glizdka.- Zaśmiał się, a Lupin posłusznie porozklejał wszystkie zdjęcia po całym pokoju wspólnym. Po zakończonej pracy usiedli przy kominku, rozmyślając na temat, co inni sobie pomyślą, gdy to zobaczą. Zaraz po tym James padł jak długi przy kominku, zmęczony wszystkim co się stało. Przez moment mruczał na zmianę coś na kształt Lily i Evans, ale potem Syriusz podał mu zdjęcie rudowłosej dziewczyny siedzącej pod drzewem i uśmiechającej się kokieteryjnie.



-Bez tego zdjęcia trudno mu się śpi. Najzabawniejsze jest to, że jak dasz mu inne, nawet w tej samej ramce, on to rozpozna i wyrzuci.- Wyjaśnił niewtajemniczonemu. -A skoro już śpi, chcę z tobą porozmawiać. Pamiętasz może nasz plan doskonały?- spytał Remusa po czym podzielił się z nim swoimi obawami. Lunatyk słuchał cierpliwie, i choć nie raz na jego twarzy malowała się niema nagana, nic nie mówił, wysłuchał przyjaciela do końca, a potem odpowiedział mu spokojnie.



-Rozumiem. Proszę cię, pod żadnym pozorem nie rób nic, co mogłoby skrzywdzić Rogacza. Nawet jeśli Lily będzie grozić ci śmiercią! No dobra, przesadzam, ale nawet jak będzie błagać! Wiesz, co może się stać. Pamiętasz może Rusela Fenley'a?- Syriusz pamiętał. W piątej klasie podwalał się do Evans, a on też nie był jej obojętny. James dodał do jego jedzenia proszku na rozwolnienie i jakimś zaklęciem sprawił, że pośladki chłopaka bolały go jakby paskiem dostał z pięćdziesiąt razy. Niestety, dla Pani Pomfrey było oczywiste, czemu ma takie objawy i od tego czasu wszyscy uważają go za geja. A to wcale nie był szczyt jego możliwości. Potrafił robić o wiele paskudniejsze numery. Były zachowane specjalnie dla tych, którzy zranili go najbardziej.



-Zrobisz co chcesz, ale pomyśl o Jamesie.



-Jest jeszcze coś... Dziś w nocy... obudził mnie koszmar... Dość nietypowy...- po czym Black opowiedział mu to, co się mu śniło. Remus znów wysłuchał wszystkiego co Łapa miał mu do powiedzenia. Zaskoczony wpatrywał się w kolegę z zaskoczeniem, i jakby ze strachem w oczach.



-A tak w ogóle, to co myślisz o Lilce?



-Noo, w porządku jest. Ładna, mądra, zabawna...- Przerwał, ponieważ zobaczył przepełnioną sarkazmem minę Lupina. -Nie! Ona mi się nie podoba! Po tym co zrobiła na stacji miałbym ją jeszcze lubić? Też coś!



-Oczywiście. Tylko pytałem.- Odpowiedział spokojnie zaglądając do sennika. Czarnooki wiedział, że ani nie przekona Lupina, ani nie wyciągnie z niego nic pożytecznego. Poszedł do dormitorium i sprawdził godzinę kładąc się na łóżku. Za dwanaście piąta. "Pięknie" pomyślał. "Teraz nie zasnę. Nie ma też nic do roboty. Zobaczę co się dzieje w Hogwarcie". Wyciągnął spod łóżka Rogacza mapę i szepnął -Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego- po czym na pustym pergaminie pojawiły się linie i kropki. Po paru sekundach można było zobaczyć każdego, kto aktualnie był w jego szkole, można było też zobaczyć skąd i w którą stronę zmierza. Zadziwiająca mapa.



Syriusz wyszukał Severusa, który, o dziwo, nie był w swoim dormitorium. Szedł właśnie w stronę Pokoju życzeń, by po chwili zniknąć z mapy. "Na chuja on w Pokoju Przychodź-Wychodź? I skąd on o nim wie?" zastanawiał się współtwórca mapy. Nie trwało to jednak długo i już po chwili znalazł sobie inny obiekt badawczy. Ellie Mills, dziewczyna z Hufflepuffu. "Haha, chodziłem z nią na czwartym roku! Czemu ona tez idzie do Pokoju Życzeń? Smark i Ellie? Mój świat przestał istnieć!"



W istocie, Łapa miał powody do obaw. Ellie była jedną z najśliczniejszych dziewczyn w całym Hogwarcie. Miała długie, jasnoblond włosy, które miała zwyczaj czesać do góry, co dodawało jej uroku. Oczy miała błękitne jak bezchmurne niebo. Tłumy chłopaków codziennie za nią chodziły. Sam Syriusz miał problemy, żeby się z nią umówić. Ale warto było. Noc spędzona w jej towarzystwie była chyba jego najlepszym przeżyciem. Oczywiście, poza dniem, w którym udało mu się wreszcie przemienić w psa. Snape natomiast był... Brzydki to mało powiedziane. Miał nieproporcjonalnie dłuugi nos. Czarne włosy sięgające ramion  w niczym nie przypominały bujnej grzywy Blacka. Były tłuste i zawsze zaczesane w jeden sposób. Zawsze chodził zgarbiony i ubierał się jedynie w czarne stroje, co sprawiało, że wydawał się jeszcze gorszy.



Nawet nie zauważył, kiedy poczuł się znużony i usnął. Obudziły go śmiechy dziewczyn. Najpierw nie skojarzył, czemu o tak wczesnej porze miałby się ktoś śmiać. "Nie zdążyliśmy nawet nic wywinąć...". Pobiegł do łazienki, przebrał się w szatę i zbiegł na dół. James wciąż spał ze zdjęciem Evans przy piersi. Dziewczyny były skupione wokół zdjęć Petera, ale jedna rudowłosa stała zszokowana koło Rogasia. Lily wpatrywała się na zmianę w swoje zdjęcie i w twarz okularnika. Była mile zaskoczona.



-Ma tak odkąd zdobył to zdjęcie- Wyrwał ją z zadumy głos chłopaka, którego wczoraj uraziła. Ten nie patrząc na nią, podszedł do leżącego i zabrał mu zdjęcie. To sprawiło, że Potter momentalnie otworzył oczy.



-Co się ... O, cześć Evans...- powiedział oschle. Lily znów poczuła ukłucie w sercu.



-Rogaczu, twoja słodka tajemnica się wydała. Evans wie o tym, że śpisz z jej zdjęciem.- powiedział poważnym tonem Łapa. Nie wiedziała czemu, ale brak jego śmiechu doprowadzał ją do szaleństwa. James nie zareagował na jego spostrzeżenie.



-Mam to gdzieś. Nie interesuje mnie to.- powiedział sucho, ale jego głosie dało się słyszeć drżącą nutkę. James podniósł się, odebrał swoje zdjęcie od przyjaciela i poszedł się ubrac, bo wciąż był w bokserkach w zielone serduszka. Syriusz odszedł od rudowłosej i przyjrzał się swojemu dziełu w świetle dziennym. "Chyba Pete zacznie po sobie sprzątać" pomyślał z zadowoleniem.



*   *   *



Peter cały dzień chodził nie w sosie. Wszyscy Gryffoni szydzili z niego po zdjęciach w pokoju wspólnym. Nie ma co, spalał cegłę na każdych zajęciach, gdy ktokolwiek powiedziało coś o zdjęciach. Strasznie był zły na chłopaków, ale gdy tylko zobaczył roześmiane buzie swoich Bogów od razu mu przeszło. Był wieczór. Dziewczyny nieświadome niczego siedziały w swoim dormitorium. Cassie właśnie znów zaczynała wywód, na temat tego jacy to faceci są źli, kiedy Natt jej przerwała.



- A wiesz że ten twój były to wrócił do swojej? Podobno Tedd Sprout, ten puchon, widział jak się obściskiwali pod jego Pokojem Wspólnym.- Ona zawsze znała najświeższe ploteczki. Nie byłaby sobą, gdyby choć na moment zapomniałaby o pikantnych szczegółach z życia innych ludzi. Z tego słynęła. Dlatego była redaktor naczelną 'Hogwardzkich Opowieści', gazetki szkolnej wydawanej co piątek. Lily jak zwykle wyłączyła się z rozmowy pomiędzy Nattalie a Cass i zaczęła rozmawiać z Ally na temat Eliksirów, jej ulubionego przedmiotu. Wciąż myślała o tym, co spotkało ją od rana. Gdyby wcześniej Potter znalazłby się w sytuacji, takiej jak dziś w Pokoju Wspólnym, spaliłby buraka, lub zaczął ją podrywać. A dziś? Momentalnie przypomniała to sobie.



"Lily wpatrywała się na zmianę w swoje zdjęcie i w twarz okularnika. Była mile zaskoczona.

-Ma tak odkąd zdobył to zdjęcie- Wyrwał ją z zadumy głos chłopaka(...)

-Co się ... O, cześć Evans...- powiedział oschle. Lily znów poczuła ukucie w sercu.

-Rogaczu, twoja słodka tajemnica się wydała. Evans wie o tym, że śpisz z jej zdjęciem.- powiedział poważnym tonem Łapa.(...) James nie zareagował na jego spostrzeżenie.

-Mam to gdzieś. Nie interesuje mnie to.- powiedział sucho, ale w jego głosie dało się słyszeć drżącą nutkę."



Myślami błądziła po zdarzeniach z pierwszych dni w szkole, ale w końcu Allana ściągnęła ją na ziemię. Siedziały tak jeszcze parę godzin w błogiej nieświadomości. Żadna z nich nie wiedziała, przez co przechodzą właśnie jej przyjaciele. 



Lunatyk własnie szedł do skrzydła szpitalnego, by pielęgniarką sprawdziła jego stan. Reszta Huncwotów postanowiła w tym czasie zastanowić się, co zrobią w razie zagrożenia. Zawsze wychodzili nie wiedząc, co zrobią, jeśli ktoś wpadnie w tarapaty. Rogacz sypał pomysłami, które mogłyby im pomóc, Pete zgadzał się z każdym jego słowem a Łapa krytykował Jamesa za pomijanie Luniaczka. Sam Potter wściekał się na siebie, kiedy zapomniał o fakcie, ze Remus niezbyt kontroluje to co robi po przemianie. W końcu zauważyli, oddalającą się od Wierzby Bijącej, Poppy i ruszyli na spotkanie ku swemu przyjacielowi.



Ukryci pośród ciemności na błoniach zmienili się w swoje zwierzęce postacie. Zamiast Pettigrew stał tam teraz mały, brązowawy szczurek, spoglądający ku swym przyjaciołom. Syriusz w między czasie przemieniał się w dużego, czarnego psa o  płonących niemal oczach, a tuz obok niego po chwili dołączył James pod postacią silnie wyglądającego, brązowego jelenia o pięknym, rozgałęzionym porożu. Płowy pies warknął nieznacznie, na co Glizdogon puścił się pędem ku wierzbie.



Gdy dotarł do pnia, nacisnął wystający kawałek kory, a drzewo zamarło w bezruchu. Zwierzęta udały się do skrywanego pomiędzy korzeniami przejścia i powędrowały po omacku. Z racji tego, że jako zwierzęta mają lepszy słuch, węch no i wzrok, nie było tak źle. Tylko poroże Rogacza ciągle zawadzało o sufit. Weszli do dobrze znanej im chaty i poszli za węchem wprost do jednej z sypialni. Na łóżku siedział Lunatyk, który bynajmniej nie wyglądał kwitnąco. Był kredowobiały a jego oczy wyrażały osłabienie. Spojrzał na swych kompanów niedoli i uśmiechnął się nieznacznie.



-Dzięki, ze jesteście. Już się martwiłem. Zaraz się zacznie.- powiedział słabo chłopak. Zwierzęta jak na rozkaz wyczekiwały najgorszego. Szczur wspiął się na poroże przyjaciela, który położył się na podłodze, a czarny jak smoła pies ułożył się na łóżku koło swojego przyjaciela. Remus pogłaskał go po głowie, po czym wstał i jęknął z bólu. Zaczęło się. Zaczął się trząść a już po chwili jego ramiona opadły, a twarz wydłużała się w wilczy pysk. Całe jego ciało zaczęło porastać futrem. Chwilę potem zamiast młodego chłopca o miodowym, przenikliwym spojrzeniu stał wilkołak, a wokół niego walały się ubrania, lub bynajmniej to, co z nich pozostało. Skierował swój pysk w stronę gwałtownie wstającego jelenia, obrócił ją do psa na łóżku, po czym zawył złowieszczo i rzucił się na pierwszego z nich.



Rogaty zdążył odskoczyć gdy na atakującego wskoczył jego przyjaciel Łapa i złapał Lunatyka lekko kłami za kark, by odciągnąć od atakowanego. Jeleń chwilę potem dołączył do swego kompana i ugodził wilkołaka porożem. Ten pod wpływem ciosów ułożył się na podłodze przy starym łóżku i zaskowytał cicho z bólu po uderzeniu. Łapa i Rogacz zajęli miejsca po obu stronach ich pogrążonego w amoku przyjacielowi. Gdy Remus próbował znów się podnieść by zaatakować, Syriusz warczał ostrzegawczo. W między czasie Peter latał sobie po całym pomieszczeniu. Jego zadania były łatwe, ale też bardzo ważne, co go uszczęśliwiało. Nie musiał brać udziału w walkach, bo pod postacią szczura na niewiele by się im zdał. Wszystko co miał robić to unieruchamiać wierzbę lub ewentualnie biec po pomoc w razie zagrożenia. Na szczęście, jak dotąd, ograniczało się to tylko i wyłącznie do pierwszego. Tak minęła im pierwsza pełnia.



Nad ranem, gdy młody Lupin powrócił do swojej postaci, on i przyjaciele szli powolnym i zmęczonym krokiem do swojego dormitorium. Tylko Peter zdawał się być wypoczęty. "Ciekawe czemu..." pomyślał Syriusz, przypominając sobie śpiącego szczura.  Uśmiechnął się pod nosem, po czym zapomniał o tym i skupił się na wnoszeniu zmęczonego ciała Remusa do zamku. Gdy omijając Irytka i panią Norris wreszcie dostali się do pokoju wspólnego, Peter spojrzał na zegar.



-Jest piąta trzydzieści...- zapiszczał cicho. Łapa i Rogacz aż podskoczyli po tym nagłym przerwaniu ciszy, która panowała odkąd wyszli z Wrzeszczącej Chaty. Zganiony spojrzeniem Peter skulił się w sobie i poprowadził resztę bandy do ich pokoju. Gdy tylko okularnik i czarnowłosy ułożyli miodowookiego w jego łóżku padli na swoje. Glizdek już dawno spał, ale czarnowłosi wciąż nie mogli usnąć.Rany, których nabawili się we Wrzeszczącej Chacie, były przez nich zręcznie owijane w bandaże. Wypili też po pół fiolki eliksiru przeciwbólowego, żeby łatwiej było im zasnąć. Syriusz wykończony pilnowaniem przyjaciela padł od razu gdy się położyli, ale James nie zmrużył oka. Przeleżał w łóżku do wpół do siódmej rozmyślając w jaki sposób nakłoni Syriusza by wybaczył Evans to, co zrobiła. Zasnął dopiero gdy reszta zaczęła się budzić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Doceniam każdy komentarz. To właśnie wy, wierni czytelnicy, mnie motywujecie do pisania kolejnych części. Liczę na sporą dawkę waszych opinii, nie koniecznie tylko i wyłącznie pochwał. Mam też nadzieję na uzasadnioną krytykę. Pozdrowienia!