wtorek, 25 września 2018

Syriusz i Lily 5

Poniedziałek nastał nieubłaganie szybko po wyczerpującym dla wszystkich weekendzie. Pomimo że był to dzień wolny od zajęć, większość uczniów spędziła go na wkuwaniu do nadchodzących egzaminów, oczywiście pomijając fakt, że to dopiero drugi tydzień, a Owutemy zaczynają się dopiero w czerwcu. Jasny jak słonce jest też fakt, że Huncwoci nie dołączyli do grona osób, które pochłaniały kartki podręczników. Łapcio i Rogaś mieli bardziej… zajmujące rzeczy do roboty. Na przykład dręczenie Severusa i innych Ślizgonów było o wiele bardziej interesujące od tego, co robił Remus.


Lupin cały weekend spędził na uczeniu Nattalie zasad ważenia eliksirów lub rzucania uroków. Samych czynności uczyć jej nie musiał, bo była dość zdolna. Po prostu była zbyt roztrzepana i miała problem ze skupianiem się na tym co robi. W niedziele wieczorem, gdy Lunio zaszczycił dormitorium swą obecnością, miał ochotę powiesić się na sznurku od majtek Petera. Miał dosyć, a to była dopiero pierwsza lekcja. “Zobaczymy na Eliksirach. Jeśli klasa przeżyje i nie dozna większych obrażeń, będę jej uczył.” Postanowił.


Nie miał więcej czasu na myślenie, bo do dormitorium wpadli Syriusz I James, śmiejąc się wniebogłosy, oraz Peter, który niósł w dłoniach zapasy z kuchni. Miał tam piętnaście pasztecików dyniowych, dwanaście kartoników soku dyniowego, dwadzieścia pudełek czekoladowych żab, szesnaście opakowań Fasolek Wszystkich Smaków oraz dwanaście butelek piwa kremowego. Nikt nie mógł pojąć jak to możliwe, że on zmieścił to wszystko w dłoniach. Gdy tylko chłopaki przestali się śmiać Remus podjął próbę dowiedzenia się, co jest powodem ich radości. Odpowiedziała mu druga salwa głośnego, szczerego śmiechu, pomieszana z nutą złośliwości w głosie Jamesa i jakby szczekaniem psa w barytonie Syriusza.


-A więc…- zaczął James, na co Syriusz upomniał go o tym, że zdania nie zaczyna się od ‘a więc’, po czym kontynuował –Szliśmy sobie własnie przez błonia kiedy nasz kochany Smark zdawał się być samotny i tęsknić za nami, więc postanowiliśmy się do niego dołączyć. Łapa natomiast przypomniał sobie coś, o czym nie zdążył mi powiedzieć i zaczął kulturalną konwersację z naszym przyjacielem. ‘Cześć Severusku, co robiłeś w Pokoju Życzeń z naszą kochaną Puchoneczką? Czyżby ktoś w końcu polubił twoje tłuste włosy?’- powiedział głosem Łapy, na co on sam odpowiedział głosem identycznym jak Severus


-Odczep się, bo pożałujesz- Zaczęli się kłócić między sobą, jak to robili przed chwilą ze Ślizgonem.


-Bo co mi zrobisz? Poprosisz swoją dziewczynę, żeby Cię broniła, czy może nas obsmarkasz?- zażartował James udający Syriusza, na co udający Smarka Łapcio odpowiedział z jadem w głosie do stojącego obok Petera, jakby on był Jamesem.

-Bynajmniej ona nie jest SZLAMĄ tak jak ta twoja dziwka Evans- Po tym udający Syriusza James zrobił się czerwony i zacisnął pięści ze złości na wspomnienie tego, co się stało na błoniach.


-No i potem- kontynuował swą opowieść przez zęby –Wyjął różdżkę, ale Łapa i ja byliśmy szybsi. Mój wierny kompan zabrał mu z ręki różdżkę Expelliarmusem po czym użyłem na nim Levicorpusa. Później Łapcio przyczepił mu ręce i nogi na przylepca jego własną różdżką do konara drzewa. W tym czasie ja własnie zdejmowałem spodnie Smarkowi Alohomorą i zostawiliśmy go na pastwę śmiejących się dziewczyn udając się w stronę zachodzącego słońca…- zakończył, po czym Syriusz go poprawił


-W stronę Wielkiej Sali.- i dołączył do śmiejących się przyjaciół.


*   *   *


Tymczasem dziewczyny obserwowały sobie wiszącego głową w dół, czerwonego z zażenowania i przez krew spływającą do głowy Severusa, ktory szarpał się najsilniej jak mógł, przeklinając pod adresem Pottera i Blacka. Ruda, czarna i brunetka stały i przyglądały mu się. Tylko Evans się nie śmiała, pomimo wydarzenia z piątej klasy, kiedy to wiszący na drzewie nazwał ją szlamą i James próbował bronić jej honoru, gdyby nie to, że wytrąciła mu różdżkę. Wtedy to jej własny przyjaciel wycelował w nią, a ona ze strachu stała i nic nie robiła. W ostatniej sekundzie Syriusz rzucił na niego Drętwotę i uratował ją przed kimś, komu ufała bardziej, niż przyjaciółka z dormitorium. Gdy już skończyła wspominać, zaczęła śmiać się szyderczo z poszkodowanego, na co on popatrzył na nią z żalem w oczach.


-Może powinnyśmy go zdjąć…- zapytała Taylor a w odpowiedzi uzyskała zdziwione spojrzenie rudej i rozbawienie w oczach brunetki.


-Mam wrażenie, że znam sprawców tego przedstawienia…- podjęła ponownie Ally, na co Lily zaczerwieniła się z goryczy, i nim zdążyła pomyśleć, pobiegła w stronę Wieży Gryffindoru. Oczywiście, jej przyjaciółki zrozumiały co zaraz nastąpi i pobiegły za nią, przerażone myślą o tym co może się wydarzyć, jeśli przyjdą za późno.


Młoda Evans nie zdawała sobie sprawy z tego, co może się zaraz stać. Z tego wszystkiego zapomniała o niefortunnym zdarzeniu na King’s Cross. Biegła po schodach, które dziś były wyjątkowo grzeczne, wyminęła przestraszonego jej miną Irytka i przepychała się przez zdziwionych oraz rozbawionych uczniów. Byli zdziwieni, bo nie wiedzieli co się stało, ale za to byli pewni co się wydarzy, a to z kolei ich bawiło. Nie jedna osoba w tym momencie marzyła by znaleźć się tam, gdzie James Potter, bo tylko on umiał doprowadzić ją do takiego stanu.


Wpadła do pokoju wspólnego, gdzie siedzieli nasi Czterej Huncwoci. Trochę zdziwili się na widok rudej w takim stanie. Łapa przestał się śmiać i odruchowo odwrócił głowę, Lunatyk pogrążył się w lekturze (trzymał ją do góry nogami) a Glizdogon podjadał swoje nowo zdobyte zapasy. Natomiast James był usposobieniem spokoju. Zupełnie zignorował jej obecność i jakby nigdy nic zaczął mówić do Syriusza takie rzeczy jak ‘Glizdogon niedługo będzie grubszy niż wiewiórka przed zimą’, co było dla rozwścieczonej dziewczyny wręcz wkurwiające. Ledwo panując nad swoimi emocjami podeszła do fotela, na którym siedział Potter i jak gdyby nigdy nic zaczęła na niego wrzeszczeć.


-Jak możesz! Nie masz prawa! Co ci strzeliło do tego napuszonego, wielkiego łba?! Nie masz ani krzty rozsądku?! Czemu przytwierdziłeś Severusa do drzewa?! Jesteś bezduszny, irytujący, parszywy, dziecinny…- mogłaby wymieniać w nieskończoność, ale spokojny James przerwał jej, mówiąc chłodnym tonem


-Nazwał Cię Szlamowatą dziwką-, pociągnął za łokieć Syriusza i poszedł z nim do dormitorium, zostawiając zszokowaną Lily w Pokoju Wspólnym. Stała tak, z otwartymi ustami, z rękami sparaliżowanymi na wysokości jej głowy i ustępującym odcieniem czerwieni na twarzy. Remus szybko wymknął się z jej pola widzenia, a Peter musiał najpierw pozbierać swoje zapasy, by potem ulotnić się jak hel. A ona stała i analizowała sytuacje. Zapomniała o tym, co się działo pomiędzy nią a Huncwotami, a teraz przychodzi i jakby nigdy nic drze się na nich za to, że stanęli w jej obronie, pomimo tego co ona zrobiła. Była zła na nich, za ich pomoc. To nie miało sensu, nawet jak dla niej.


Chwilę po tym wydarzeniu zziajane Ally i Natt przeszły przez przejście do pomieszczenia. Gdy zobaczyły, w jakim stanie jest ich przyjaciółka, od razu zauważyły, że się spóźniły. Postanowiły spytać się chłopaków co się stało, więc Natt poszła do ich dormitorium a Ally została ze sparaliżowaną. Posadziła ją na kanapie, po czym przytuliła na poprawę humoru. Niespodziewanie, gdy tylko to zrobiła, Lily zaczęła płakać i mówić przez łzy coś na kształt ‘Co ja zrobiłam…’. To zupełnie zbiło Taylor z tropu. Co takiego się wydarzyło, że doprowadziło Evans do płaczu. Postanowiła odprowadzić przyjaciółkę na jej łóżko i dołączyć do Natt, by powiedzieć im o tym.


Nattalie zapukała lekko w drzwi chłopięcej sypialni. Nie czekając na odpowiedź weszła i zobaczyła niecodzienny widok. James siedzący na swoim łóżku z głową w dłoniach, Syriusz siedzący obok i pocieszający przyjaciela i Remus zastanawiający się nad czymś z przerażeniem malowanym na twarzy. Tylko Peter zachowywał się prawie jak zwykle. Pochłaniał właśnie prowiant, a jedyną zmianą było zaniepokojenie w jego oczach. Podeszła powoli do Remusa, bo pomyślała, że to najlepsze źródło informacji, zwłaszcza że James zaczął pochlipywać a Syriusz był zajęty własnymi myślami.


-Co się stało? Lily stoi jak spetryfikowana i nic nie mówi. Co zrobiła?- spytała cicho Remusa, na co on podskoczył gwałtownie i potknął się o krawędź własnego łóżka. –Ojej! Przepraszam!- powiedziała trochę głośniej niż zamierzała. Nikt jednak nie zaprzestał robić tego, czym byli zajęci. Tylko Remus rozcierał sobie obolały koniec pleców. Gdy już przestał, usiadł na łóżku i zaprosił gościa gestem ręki do tego, by zajęła miejsce obok niego. Nieco speszona usiadła tuż przy nim.


-Bo widzisz, nasza kochana Lilka właśnie zaczęła swój wywód na temat zachowania Jamesa gdy ten jej przerwał mówiąc powód tego zachowania. Niestety powiedział to swym chłodnym tonem, co sprawiło, ze zamarła w bezruchu. Teraz się zastanawia nad tym co narobił i jak mógł. Ma do siebie wyrzuty sumienia za to jak ją potraktował.


-A czemu to zrobił?- spytała. Małomówność dziewczyny w dniu dzisiejszym zadziwiła nawet jego. Popatrzył na nią chwilę, jakby była to kosmitka z tych opowieści mugoli a potem odpowiedział jakby w szoku.


-Ze została nazwana szlamowatą dziwką przez Smarka…- powiedział z ociągnięciem, na co Nattalie jęknęła. Zaraz jak tylko Lupin powiedział co się stało, do pomieszczenia weszła Ally, informując ich o tym, że Lilka właśnie płacze i gada w kółko i w kółko ‘Co ja zrobiłam’. Gdy James to usłyszał, zaczął jeszcze głośniej płakać, a Ally dopiero po tym zauważyła co się dzieje. Nattalie podziękowała krótko Remusowi, poklepała po ramieniu Jamesa i pociągnęła Ally w stronę drzwi. Po drodze do dormitorium powiedziała czarnowłosej czego się dowiedziała, a ta również nie mogła powstrzymać cichego jęknięcia. Gdy weszły do sypialni, zastały Lily skuloną w pozycji embrionalnej na łóżku wciąż płaczącą i mówiącą to samo. „Tylko nic jej nie mów..” powiedziała szybko Natt i obie przytuliły się do rudej.


Tej nocy prawie nikt nie zasnął. Tylko Peter, Remus i Cassie byli pogrążeni w krainie Morfeusza. Syriusz myślał nad tym, czemu aż tak wściekł się na to co powiedział Smark o rudej, pomimo tego, co mu zrobiła. Nattalie myślała o Remusie i o tym, co jej przyjaciółka musi przeżywać. Ally Martwiła się o Lily i co będzie na jutrzejszych zajęciach. Sama Lily myślała tylko o tym, że jest wredną, bezduszną osobą która ma wszystkich innych w poważaniu. James natomiast rozmyślał nad tym, co nim kierowało, gdy mówił Lilce prawdę, i to jeszcze takim tonem. Żadne z nich nie zasnęło, dopóki zegar nie wybił przynajmniej trzeciej nad ranem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Doceniam każdy komentarz. To właśnie wy, wierni czytelnicy, mnie motywujecie do pisania kolejnych części. Liczę na sporą dawkę waszych opinii, nie koniecznie tylko i wyłącznie pochwał. Mam też nadzieję na uzasadnioną krytykę. Pozdrowienia!