czwartek, 18 października 2018

Syriusz i Lily 6

Następnego ranka było gorzej niż wcześniej. Syriusz i James nie tylko nie odzywali się do Evans, ale także unikali jej kiedy tylko mogli. Na lekcji Syriusz błagał profesora Slughorna o przesadzenie, zapowiadając, że jeśli tego nie zrobi, ich nowym obiektem do żartów znajdzie się jego partnerka. Nauczyciel ze strachu o swą ulubienicę przesadził go do Mateusza. Dla Syriusza, to była jak gwiazdka we Wrześniu, bowiem on i McCartney świetnie się dogadywali. Matt był przystojnym, stanowczym chłopakiem, który z reguły był obiektem pożądania wszystkich dziewczyn od trzeciego roku wzwyż. Jego błękitne jak Hawajskie morze oczy świetnie  pasowały do jego piaskowej czupryny rozwianej na wszystkie strony. Pomimo że nie grał w drużynie quidditcha był bardzo silny, a zarazem inteligencją przewyższał Lunatyka.


Nic dziwnego, że nawet Lily lubiła zawiesić na nim oko.W piątej klasie nawet jej się podobał, ale potem przyłapała go z trzema naraz na korytarzu. To właśnie był problem, był typem Casanowy. Nie przywiązywał uwagi do jednej dziewczyny, zawsze miał parę naraz, ale żadna nie robiła mu o to wyrzutów. Krążą plotki, ze udało mu się nawet zabawić z dwoma dziewczynami naraz. Syriusz i Mateusz byli dobrymi kumplami odkąd Syriusz starał wywinąć mu numer, a piaskowłosy zdążył się uchronić pakując Łapę w tarapaty. McCartney był po części wzorem do naśladowania dla Blacka. Uważał, ze wizerunek Casanowy zaimponuje dziewczyną i wreszcie znajdzie tą jedną, jedyną.


Tak, Syriusz Orion Black był romantykiem. W trakcie tych wszystkich miłosnych przygód wciąż szukał przeznaczonej mu kobiety i po części zazdrościł i Jamesowi i Mattowi. Mateuszowi, za to, że wszystkie dziewczyny miał na wyciągnięcie ręki, a i tak nic z tym nie robił, a Potterowi, bo ten już od dawna wiedział z kim chce spędzić resztę życia. Lily natomiast, gdy tylko zobaczyła Blacka płaszczącego się przed Slughornem wiedziała, że to przez nią. Już od wczoraj czuła się źle, a dziś jeszcze to. Zamiast Syriusza, od teraz miała siedzieć z nią Andrea Jaredson.


Andy była tego typu dziewczyną, co to nie interesowała się chłopakami. Miała zamiar poszukać sobie jakiegoś, gdy tylko dostanie dobrą pracę, ale nie teraz. Na razie wolała pergamin i książki. Nie to, że była brzydka czy coś, wręcz przeciwnie. Miała w sobie coś z sex bomby, pomimo tego że nie robiła nic w tym kierunku. Była szatynką z długimi lokami i wspaniałymi jasno piwnymi oczami. Nie jedna dziewczyna zazdrościła jej figury. Miała szczupły brzuch, ale także krągłości, które nie jednego przyprawiały o zawrót głowy. Nigdy nie dała żadnemu facetowi szansy i było jej z tym dobrze.


To za to większość dziewczyn podziwiała ją najbardziej. Że pomimo wielkiego grona zalotników umiała im odmówić, a oni wciąż za nią szaleli. Każdy z zakochanych starał się zwrócić jej uwagę na siebie przynajmniej dziesięć razy, i wciąż pomimo porażek wychwalali ją nad życie. Nawet kiedy nie raz przyprawiała ich o szewską pasję. Większość dziewczyn, gdy tylko były zapytane o randkę, albo się zgadzała, albo odmawiała a zalotnicy zmieniali obiekt zainteresowań. Niby Lily miała tak samo, ale jednak w tym roku coś się zmieniło. A wszystko przez King’s Cross. A bynajmniej tak myślała.


Na lekcji Evans i Jaredson, oraz Black i McCartney byli najlepiej pracującymi parami. Pomijając, oczywiście,  fakt, że to Mateusz robił wszystko za Syriusza i to, że Lily co chwila musiała upominać Andy o skupieniu na lekcji, szło im doskonale. Błękitnooki robił eliksir a czarnooki obmyślał właśnie nowy dowcip o kryptonimie “Posadzić Niezapominajkę”. Wstępnie wiedział tylko, kto ma oberwać i za co. Lily stanie się jego ofiarą, za to wszystko co zrobiła i jemu i Jamesowi. Po tym… może jej wybaczy. Jeszcze nie wiedział, czy to wystarczy. Ale był pewny, że to będzie krok w przód. Natomiast przy stole dziewczyn Lily nudziła się jak mops, bo Andy wciąż krytykowała zachowanie swojego przyjaciela.


Andy i Matt byli dobrymi przyjaciółmi. Znali się od pierwszego roku i już wtedy się polubi. Dopiero dwa lata później zauważyli różnice między sobą, ale to nie przeszkadzało im w ich znajomości. Wręcz przeciwnie, dawało im nowe tematy do rozmowy. Andy zawsze robiła mu wyrzuty o to, jak on traktuje jej koleżanki, a on ględził jej by wyluzowała. Jednak pomimo tego wciąż byli dobrymi znajomymi, którzy mieli wiele cech wspólnych.Na przykład obydwoje cenili sobie prace zespołową. Zazwyczaj takowa polegała na tym, że Mateusz zrywał z dziewczynami a Andy je pocieszała, lub na tym, że Andy odrabiała lekcje a Matt je przepisywał. 


Pod koniec lekcji cala czwórka miała eliksiry Powyżej Oczekiwań, co oczywiście rozczarowało Matta i Lily, ale Andy i Syriusz się tym nie przejęli. Andrea zaczęła na powrót pochłaniać kartki podręcznika do eliksirów a Łapa zacieszał się ze swoim błyskiem w oku, który oznaczał kłopoty. Jego plan był już skończony i należało go wtoczyć w życie.  Polegał on na tym, że najzwyczajniej w świecie zakopie ją przy dębie po samą szyję zaklęciem ruchomych piasków a potem napisze przed nią “Zgubiłam ciało, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszony o przyprowadzenie go do mnie” i rzuci na nią Silencio, żeby nie mogła zaprzeczyć. Plan doskonały. Tylko jakby ją nakłonić do wyjścia na dwór w taką parszywą pogodę…


Zaraz po lekcjach, gdy tylko znalazł rozwiązanie swojego problemu, pobiegł do żeńskiego dormitorium. Niestety, nie mógł prosić Rogasia o pomoc, bo ten by się na niego wkurzył, ale za to wiedział, kto będzie chętny. Wyszeptał zaklęcie i wskoczył na schody prowadzące do dziewczęcej sypialni. Zapukał cicho, po czym wślizgnął się niepostrzeżenie. Jedyną dziewczyną w dormitorium była Ally, a to jej własnie szukał. “Wszystko zgodnie z planem” pomyślał i podszedł do niej. Spojrzał na nią maślanymi oczami, uśmiechnął się uwodzicielsko i powiedział cicho, ale stanowczo.


-Ally, potrzebuje twojej pomocy. Chcę wybaczyć Lily za to, że powiedziała wszystkim mój sekret, ale najpierw muszę jej się odpłacić pięknym za nadobne. Pomogłabyś mi?


-Noo nie wiem…- speszyła się dziewczyna –A co miałabym zrobić?- zapytała po chwili.


-Twoim zadaniem jest sprowadzenie jej koło dębu, jak tylko pojawi się w dormitorium. Ja już się zajmę resztą- odpowiedział łagodnie ,po czym pocałował ją delikatnie w policzek i ulotnił się tak szybko jak się pojawił. Zszokowana dziewczyna zarumieniła się i dotknęła miejsca w którym jej policzek stykał się z jego czułymi ustami. Parę minut później, wciąż rumieniąc się czytała podręcznik do transmutacji na rozdziale o przemianie mebli w sztućce. Nawet nie zauważyła, że Evans przygląda jej się z rozbawieniem.  Natomiast ta zastanawiała się co było powodem tych rumieńców. Gdy tylko Allana zauważyła powrót swojej przyjaciółki od razu zerwała się z łóżka. Złapała ją za rękę i pomknęła w stronę błoni.


-Co ty robisz?!- krzyknęła rozbawiona i zdenerwowana ruda, na co Taylor rzuciła tylko “Zobaczysz” i przyśpieszyła. Dotarły na błonia i spostrzegły Huncwotów siedzących pod murkiem. Gdy tylko ją zauważyli, solidarnie zwrócili głowy w innym kierunku. Allana zarumieniła się jeszcze bardziej, gdy jej wzrok spoczął na czarnookim chłopaku, a po chwili gnała ze zszokowaną Evans w stronę dębu.
Zostawiła ją pod drzewem mówiąc, że przeprasza, a zdezorientowana Lily nawet się nie ruszyła. Sekundę po tym jak spostrzegła Syriusza śmiejącego się szyderczo i wypowiadającego dwa zaklęcia z rzędu w jej stronę ogłupiała. Momentalnie poczuła jak podłoże zapada jej się pod stopami, więc odruchowo spojrzała w dół, co spowodowałoby paniczny krzyk, gdyby nie to,że Lily straciła głos. Pod stopami nie miała gruntu, za to miała ruchome piaski, które pochłaniały ją z każdą chwilą.

Próbowała krzyczeć i się szarpać, ale ani jedno ani drugie jej nie wychodziło. Rozpoznała oba uroki, uczyli się o nich na czwartym i szóstym roku. Silencio i Piaskogrunt*, bo  tak się nazywały, mogły być rzucone na nią tylko przez jedną wredną istotę. A mianowicie Syriusza Blacka. Gdy zapadła się po głowę, piasek ustąpił i przestał ją wciągać, ale za to wciąż trzymał ją w swym żelaznym uścisku. Po chwili tuż przy jej twarzy pojawiły się czarne buty Łapy, a po chwili przed jej nosem powstała wyczarowana przezeń kartka.


-Tu jest napisane “ Zgubiłam ciało, ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, proszony o przyprowadzenie go do mnie”. Niestety, ja go nigdzie nie widziałem, jak tylko znajdę to dam ci znać.- i odszedł w podskokach. Tak zaskoczona i wściekła jeszcze nie była. Ale to wciąż było nic w porównaniu z Jamesem. Wstał i wymierzył różdżką we własnego przyjaciela, krzycząc wniebogłosy coś o debilizmie, niej i miłości. Niezbyt kojarzyła fakty przez emocje, które tak nią szargały. Zauważyła po chwili, jak Potter uspokaja się pod wpływem słów Blacka, a po chwili śmieją się razem donośnie. Później jej spojrzenie spoczęło na Ally, siedzącej przy murku koło Remusa. Była wyraźnie rozbawiona, zaskoczona i... Lily jeszcze nie wiedziała o co chodzi przyjaciółce, jednak wiedziała, że to nic dobrego.


Sama Lily chciała dziś ponownie spróbować przeprosić Syriusza, ale gdy weszła do sypialni, by poinformować o tym przyjaciółkę, zapomniała. Widok Allany w tak kwitnącym stanie był rzadkością. Prawie nigdy nie uśmiechała się, a na pewno nie w ten przepełniony szczęściem  sposób, i nigdy się nie rumieniła. Evans nie mogła rozgryźć przyjaciółki, wiec po prostu stała i przyglądała jej się badawczo, wyczekując, ze ta jej powie o co chodzi. A potem ona wyskoczyła z pokoju ściskając kurczowo rękę rudej i mknąć w nikomu nie znanym kierunku. To już kompletnie zdezorientowało Lily. Pomimo, ze w tej chwili Lily była zakopana po szyje w wilgotnej od deszczu wodzie, nie przeszkadzało jej to w myśleniu nad tymi sprawami. Pod wieczór, gdy pora kolacji zbliżała się nie ubłagalnie, Lily doszła do pewnych wniosków. Allyana zakochała się w nikim innym tylko w... Jamesie! Musiało tak być, bo zawsze w ich towarzystwie zmieniała się nie do poznania, a do Jamesa była wyjątkowo oschła, jakby chciała ja od siebie odtrącić.


James i Syriusz odkopali ją przed kolacją. Nawet nie zdajecie sobie sprawy, ile w tym czasie dziewczyna chciała powiedzieć. Miała ochotę powiedzieć im o tym, co odkryła, o tym, ze przykro jej za to co zrobiła i o tym, ze naprawdę nie wie, ile wytrzymałaby bez jedzenia. Jednak to, co wyrzucała ze swych ust, było niczym niezakłócona cisza. „Głupiaś! Nadal działa Silecio” Skarciła się w myślach, a chłopcy popatrzyli na nią rozbawieni. W końcu Syriusz przemówił pierwszy.


-Jak myślisz, James, powinniśmy zdjąć z niej zaklęcie ciszy? Trochę boje się co będzie jak tylko głos jej wróci...-  Otworzyła usta w błagalnym wyrazie, i wydala z siebie coś, co gdyby nie urok byłoby jęknięciem. Moment później dotarł do niej sens drugiego zdania, wypowiedzianego przez przystojnego, czarnookiego młodzieńca. Z tego wszystkiego zapomniała, kto wpakował ja w to bagno (w przenośni i dosłownie, bowiem przez deszcz wkoło było pełno błota). Natychmiast poczęła otwierać i zamykać naprzemiennie usta, gestykulując przy tym żywo. Niestety, żaden z niech aluzji nie pojął, wiec obaj chłopcy chichotali z pięściami w ustach, co sprawiło, ze twarz Evans była prawie tego samego odcieniu co jej włosy.


Na wyraz jej twarzy młodzieńcy zamarli w bezruchu. James naprawdę cieszył się w tym momencie, ze Łapa rzucił zaklęcie ciszy na jego ukochana. Była bliska szalu i wybuchu. Jakby grecki Bóg Wojny, Ares, wstąpił w jej kruche ciało i miał zamiar powybijać ich co do nogi za pomocą jej paznokci. Czarnowłosi jak jeden mąż zrobili krok w tył, a James wyciągnął różdżkę. Niestety, nie spodziewał się, ze Lily umiała rzucać niewerbalne, wiec w ułamku sekundy poczuł jak magiczna siłą wyrywa mu różdżkę z reki i odepchnęła jego przyjaciela, który był własnie w trakcie wyciągania swojego magicznego patyka.  Po chwili skierowała ten przedmiot na siebie, a sekundę później odzyskała głos. Niestety, straciła wenę, dosłownie. Nie wiedziała, co chce na nich wykrzyczeć. Nie wiedziała od czego zacząć ani, czy w ogóle powinna zacząć.


-A..ale ja t-tylko chciałem zwrócić ci twój słodki głosik, cukiereczku...- powiedział błagalnie, na co stojący obok niego Łapa zdzielił go z pięści w ramię.

-Plan, barani móżdżku, plan...- wycedził przez zaciśnięte zęby czarnooki. Okularnik zaklął pod nosem siarczyście a po chwili znów miał chłód w oczach. Skierował to spojrzenie wprost na palące się ze złości źrenice Evans. Pod wpływem tego lodowatego spojrzenia gniew ustąpił i pojawił się zal. Dopiero co jej się zwierzał, że on ją naprawdę lubi i nie chciał jej popędzać, a dziś znów ten wzrok. Nie wytrzymała i pobiegła do dormitorium ze łzami w oczach. Zanim weszła do zamku usłyszała soczyste 'KURWA!' ze strony Jamesa. Wbiegła do pokoju jakby pchana przez wiatr. Zniknęła szybciej, niż ktokolwiek zdołał zauważyć jej obecność we wspólnym.

James patrzył na Syriusza z wyrzutem. Nie umiał powiedzieć czemu, porostu zawiódł się na przyjacielu. Poszedł do Wielkiej Sali, nałożył Lily pełny talerz jej ulubionych rzeczy i wysłał zaklęciem na jej etażerkę. Nie umiał wyjaśnić, co Syriusz mu zrobił, lub zrobi, żeby zasłużyć sobie na wyrzuty ze strony przyjaciela. Niestety, już niedługo miał się dowiedzieć... Syriusz natomiast coraz częściej myślał o Lily, ale nie tak jak w pierwszą noc. Nie wiedział dokładnie jak, ale na pewno lepiej... 

*** 

Zaklęcie wymyślone przeze mnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Doceniam każdy komentarz. To właśnie wy, wierni czytelnicy, mnie motywujecie do pisania kolejnych części. Liczę na sporą dawkę waszych opinii, nie koniecznie tylko i wyłącznie pochwał. Mam też nadzieję na uzasadnioną krytykę. Pozdrowienia!